wspinanie.pl: Spomin na prvi pristop na vrh (6515 m) - 9. septembra 1989 Paul Darek Załuski in Józefowicz po JV grebenu: led do 70°, v skali do VI-, 800 m
Hagshu 6515 m
wspomnienie Pawła Józefowicza o pierwszym wejściu na szczyt
Jest już dwa dni po terminie umówionego spotkania z resztą ekipy i wiemy, że mogą się o nas niepokoić. Śnieg na popękanym szczelinami plateau jest jednak zbyt rozmiękły, a my zbyt zmęczeni, żeby schodzić tego samego dnia. Decydujemy, że zejdziemy na drugą stronę głównej grani, tak, żeby szybciej spotkać się z pozostałymi. Piękny leniwy wieczór wypełniony rozmowami o przeżyciach z poprzednich dni, gotowaniem i… planami następnych wyjazdów.
Rankiem moje palce są tak opuchnięte, że ledwo wsadzam je w skorupę. Ruszamy w dół plateau i po pierwszych stu metrach Darek wpada po pas do szczeliny. Później idzie już ostrożniej odszukując kompletnie dla mnie niewidoczne szczeliny. Kluczymy tak przez kilka godzin aż wreszcie wchodzimy na morenę, którą idziemy w dół mijając kolejne spiętrzenia lodowca. Wieczorem rozbijamy namiot o parę kilometrów od bazy z poprzedniego roku.
Wyraźnie słyszymy czyjeś głosy. Czyżby to nasi? Rano szybko się zwijamy i klucząc w labiryncie lodowca zbliżamy się do miejsca bazy z zeszłego roku. Wychodzimy wprost na kilka namiotów rozstawionych na morenie. Kilku facetów wychodzi nam naprzeciw. To kolejna wyprawa angielska, która przyjechała tu z zamiarem… pierwszego wejścia na Hagshu. Wyjaśniamy im, skąd się tu wzięliśmy, pomijając tylko fakt wejścia na szczyt. Niestety, w tym roku jesteśmy nielegalnie, a oni z oficerem – moglibyśmy mieć nieprzyjemności. Anglicy w dwa tygodnie później wejdą na szczyt, ale jeden z nich ulegnie bardzo poważnemu wypadkowi w zejściu [*]. Znajdą parę naszych haków zjazdowych, a my już z Polski napiszemy do nich list opisujący nasze wejście. Ku naszej radości, po paru godzinach do bazy angielskiej, przychodzą też Marek, Paweł i Radek. Ekipa jest znów razem, a Hagshu nasze!
Hagshu, SV stena: Poljska smer (1989); vir: AAJ